wtorek, 14 października 2014

Aloes goi tarczycę. Choroba Hashimoto (3).


Trzeci przypadek choroby, która z przewlekłego stanu zapalnego przechodzi w chorobę autoimmunologiczną - niedoczynność tarczycy i choroba Hashimoto. Dziś chcę się z Wami podzielić moją wiedzą na temat tego jak należy dbać o tarczycę i co to właściwie jest choroba Hashimoto. 



Zanim jednak powiem coś więcej na ten temat, muszę Was jednak przeprosić, bo naobiecywałam Wam, że temat stanów zapalnych zamknę w tych trzech postach, ale już dziś wiem, że tak się nie stanie. Będą kolejne. Mam dla Was jeszcze kilka istotnych informacji i uwag i chcę je Wam przekazać, więc nie poprzestanę na tych trzech artykułach. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe, tylko jeszcze na tym skorzystacie :)

Gdyby aloes był panaceum na wszystko,
bylibyśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. 

Wiem też, że dużo miejsca w swoich wpisach poświęcam ALOESOWI -  tej cudownej roślinie, która działa niesamowicie na cały nasz organizm. Pamiętajcie, jesteśmy tylko ludźmi, a aloes działa w pewnym zakresie, robi co może. Gdyby aloes był panaceum na wszystko, bylibyśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Przede wszystkim aloes jest najdoskonalszą rośliną antyzapalną na świecie, a my mamy po prostu go pić. To tak w kontekście stanów zapalnych :). On cały czas jest w tle ... wszystkiego o czym Wam pisałam o stawacho jelitach, a teraz o tarczycy

Jak to jest, że nawet jeśli pijemy już aloes, może przydarzyć nam się choroba Hashimoto czy inna?

Żyjemy tak jak żyjemy, urodziliśmy się w takim, a nie innym środowisku. Coś dostaliśmy w genachcoś wydarzyło się w nas dużo wcześniej przed tym zanim zaczęliśmy pić aloes. To ukłon w stronę tych, którzy już po niego sięgnęli. W różnym wieku, ale jak mówi stare dobre przysłowie, "lepiej późno niż wcale".  W swoim życiu, choć z roku na rok jestem coraz starsza,  nadal przez większość mojego życia nie piłam aloesu (23 lata). Miąższ aloesowy piję codziennie dopiero od trzech lat!Co to jest 3 lata w porównaniu do 23 :), które przeżyłam w świadomości, że aloes to roślina na oknie w moim pokoju i do głowy mi nawet nie przyszło, że jego miąższ można spożywać! 

Co przyczynia się do niszczenia tarczycy?

  • niedobór jodu w powietrzu (sól jodowana to nie jest dobre rozwiązanie), 
  • niedobór selenu,
  • niedobór różnych składników odżywczych w naszej codziennej diecie, czy w dostępnym pożywieniu w ogóle. np. TYROZYNY - aminokwasu zwanego TYROZYNĄ :)
  • wiek, 
  • wyniszczający tryb życia 24/7.

Tarczyca długo poddawana takim wątpliwym "zabiegom pielęgnacyjnym" staje się jak my sami,zmęczona i szybko przechodzi w niedoczynność i przewlekły stan zapalny. Najpierw jest przewlekły stan zapalny, którego nie zauważamy. Czasem jest tak, że coś nam przeszkadza przełykać, tak, jakby nam się przełyk zwężył, Czasami jest wyraźna z jednej strony jakby grubsza szyja, ale nie zwracamy na to uwagi. Biegamy, latamy ... 


"A co tam grubsza szyja, a co tam przełykanie ...
pewnie jestem nerwowa i coś mi się
nerwowo ścisnęło w gardle."
 


To jest tarczyca, która przez długie, długie lata  była zaniedbywana. Pamiętajmy nic nie dzieje się z dnia na dzieńPracujemy na to każdego dnia.

Tarczycę odżywia aminokwas - tyrozyna. 
Jeśli go zabraknie to tarczyca zacznie słabnąć. To tak jak z nami.  Jeśli nie będziemy się odżywiać to w końcu staniemy się coraz słabsi i nie będziemy mieli na nic siły. Tak samo jest z naszymi narządami. Jeśli one nie dostaną jeść, a każdy z nich ma swoje potrzeby białkowo - mineralno - witaminowe. Jak trzustka, wątroba, czy właśnie tarczyca "nie dostanie jeść" - składników odżywczych potrzebnych do regeneracji danego narządu, to one najzwyczajniej w świecie padną! Zupełnie jak człowiek, który przed dłuższy czas nie dostawał śniadania, obiadu i kolacji. One padną z głodu. Po prostu zostaną zagłodzone.

Od głodu do stanu zapalnego.
Taka zagłodzona tarczyca, która już daje objawy niedoczynności - objawy stanu zapalnego. tzw. "przewlekłe limfocytarne zapalenie gruczołu tarczowego". Jeśli człowiek nic z tym nie robi i chodzi tak sobie kilka lat, a może i kilkanaście lat to wystarczy jakiś z pozoru nic nie znaczący bodziec - jakaśinfekcjastressintensywny wysiłek fizyczny i zaczyna się choroba Hashimoto. Co to znaczy? To znaczy, że układ odpornościowy zmęczony stałym przewlekłym stanem zapalnym zaczyna naglepożerać własną tarczycę. Zaczyna ją pożerać kawałek po kawałku. 

Jak dbać o tarczycę, by ją odżywić każdego dnia?

Przede wszystkim trzeba odżywiać systematycznie tarczycę TYROZYNĄ. Stosuję codziennie odżywkę aminokwasową z tyrozyną w składzie. Wypijam w postaci shake na wodę lub mleko. Ważnym pierwiastkiem jest jod i selen ... suplementuję je każdego dnia. Dostarczają mi je minerały ze skały monolitowej. Oczywiście codziennie piję miąższ aloesowy.  Niestety stresu i aktywnego, wręcz szaleńczego trybu życia trudno sobie oszczędzić i ja to też wiem. Nie jestem tu wyjątkiem.  Z czasem lat też mi nie obywa :). Jednak, tak jak umiem najlepiej dbam codziennie o tarczycę. Już nawet specjalnie nad tym się nie skupiam, bo te działania weszły mi zwyczajnie w nawyk i robię to każdego dnia. W ten sposób daję sobie szansę na to, że któregoś dnia, gdy moja tarczyca może bez mojej wiedzy ( o złośliwa! :)) stać się lekko niedoczynna, ja powstrzymam ten proces, właściwie ją odżywiając. 



Ale przypuśćmy, że nie dbamy o tarczycę. Co się wtedy stanie?

Żeby Wam to lepiej wytłumaczyć, będę potrzebowała współpracy z Waszej strony. [Weźcie teraz do ręki białą kartkę A4]. Za tarczycę posłuży nam czysta biała kartka A4. Przypuśćmy, że to będzie nasza tarczyca - zdrowa i cała. 


Tarczyca przez dłuższy czas była w stanie zapalnym i w pewnym momencie nastąpił tzw. "klik autoimmunologiczny"  - układ odpornościowy  "zbuntował się przeciwko niej i zaczął ją  traktować jako wroga. UWAGA - ten klik autoimmunologicznydziała tylko w jedną stronę. Razzmylony układ immunologiczny już się nie cofnie! Nie będzie tak, że on zapomniał, że rozpoznał tarczycę, jelito, stawy jako wroga  ... On już zawsze będzie miał tego wroga na celowniku. Można już tylko te procesy nieco osłabić i spowolnić, ale nie można ich odwrócić! Dlatego tak ważne jest to, by się tego momentu wystrzegać wszelkimi możliwymi sposobami! Bo potem już nie ma odwrotu. Jesteśmy skazani na zniszczenie takiego czy innego narządu!

W tym momencie zaczyna się już choroba Hashimoto. Układ odpornościowy rzucił się na nią, a że jest bardzo skuteczny w swoim działaniu to ujadł kawałek. [oderwijcie kawałek kartki]


Tarczyca przed zaatakowaniem już była niedoczynna - produkowała mniej hormonów niż potrzeba. Teraz gdy jest już w części zniszczona, a wiec mniejsza, produkuje jeszcze mniej hormonów niż przed atakiem. W tym momencie pojawiają się takie objawy, których już nie można zignorować:

- totalna niechęć do życia, 
- wypadanie włosów garściami
- skoki ciśnienia
- tachykardia, czyli palpitacje serca
- poty na przemian z uczuciem zimna (Kobietom w wieku słusznym można wmówić, że to klimakterium, ale co powiedzieć mężczyźnie w wieku lat 35?) :)
- łysieją brwi od 1/3
- twarz i szyja jest tak jakby spuchnięta
- nogi puchną
- bardzo szybko się nabiera wagi i za nic nie można jej zrzucić, nawet głodując

Idziemy z tym do lekarza. Najczęściej z tym skaczącym ciśnieniem, bo to jest najbardziej niepokojące. Jak to najczęściej wygląda? Kolejna historyjka, którą może znacie z autopsji:

Przychodzi baba do lekarza w wieku 56 lat i mówi do lekarza:
- Panie doktorze, ciśnienie mi skacze.
- Ooo - mówi lekarz - ale w Pani wieku to normalne  i daje betabloker. 

To lekarstwo przez pewien czas, brane regularnie powoduje, że skoki ciśnienia przez jakiś czas się uspokajają. Ale tylko przez pewien czas. Baba wraca do lekarza za pół roku albo za rok i mówi:  

- Panie doktorze, ja biorę ten lek, tak ja Pan doktor kazał, tabletkę rano i wieczorem, ale ciśnienie mi znowu zaczyna skakać.
- No to zwiększymy dawkę - odpowiada lekarz. 

Tymczasem skoki ciśnienia były spowodowane niedoczynnością tarczycy i tam trzeba było szukać przyczyn. Ta tarczyca ujedzona częściowo [Trzymamy kartkę z oderwanym kawałkiem]. Nasz delikwent, bo nie koniecznie baba trafia wreszcie do endokrynologa i ten stwierdza chorobą Hashimoto. Edokrynolog daje hormon  tarczycy, który tarczyca powinna sama produkować, a nie produkuje, bo jest zaatakowana i częściowo już zniszczona. 

Człowiek bierze ten hormon i jest zadowolony, bo wszystkie dotychczasowe objawy łącznie z wychodzeniem włosów i niechęcią do wychodzenia z łóżka rano, mijają jak ręką odjął. Zrzuca nawet kilka kilo, bo nareszcie w organizmie pojawił się hormon, który odpowiada za prawidłowy metabolizm. Z tym, że branie hormony tarczycy ma się nijak do tego, co się dzieje w samej tarczycy [trzymajcie w ręku tą kartkę] Układ odpornościowy nadal nienawidzi tarczycy i nadal traktuje ją jako najgorszego wroga, niszcząc ją w dalszym ciągu. [oderwijcie kolejny kawałek kartki, dużo Wam tej kartki jeszcze zostało?]

Tarczyca, której jest już bardzo mało, bo układ odpornościowy cały czas prowadził swoją działalność, wydziela jeszcze mniej własnego hormonu, w związku z tym, to co człowiek brał w przypisanej dawce sztucznego hormonu, przestaje mu wystarczać. Znowu się zaczyna:

- niechęć do życia
- wypadanie włosów
- łysienie brwi 
itd ...

Delikwent znów trafia do endokrynologia i mówi:
- Panie doktorze, ten eutyrox, co mi pan dał ... on już nie działa ... 
- Działa, działa -  mówi lekarz - tylko weźmiemy go więcej.

Powtarza się historia. Eutyroxu bierzemy więcej, delikwent wraca do domu, po zwiększonej dawce eutyroxu czuje się jak młody bóg przez kilka miesięcy. Tymczasem proces niszczenia tarczycy przez własny ukłąd odpornościowy postępuje. [oderwijcie kolejny kawałek kartki, mam nadzieje, ze coś Wam tam jeszcze zostało :)]



W końcu tarczycy zostaje tyle, że właściwie lekarz mówi:
- "A wytniemy, po co Pani/Panu takie cuś"

[mam nadzieje że trzymacie w ręku ledwie skrawek kartki, wyrzućcie go z ręki]

Od tego momentu ten człowiek musi żyć z "protezą tarczycy" - proteza to brany stale, przez całe życie, do jego końca eutyrox. Sprawa jest poważna, bo tarczyca jest szefową całego organizmu, zarządza wszystkimi hormonami i wszystkimi układami wydzielania wewnętrznego.

Ta opowieść była złośliwa, przyznaję, ale po to byście zrozumieli, że medycyna niewiele może w spawie chorób z autoagresji, zwłaszcza w przypadku tarczycy. W tym przypadku lekarz może dać nam tylko substytut hormonu, którego zaatakowana tarczyca, już nie może sama produkować. TO NIE JEST LECZENIE! To jest łagodzenie objawów choroby. Leczenie to likwidacja choroby, a ja tu tego nie widzę. Zamiast tego okaleczenie człowieka.

Dlaczego tak późno diagnozuje się tarczycę?

Jest wspaniały artykuł profesora z Lublina - endokrynologa, który mówi jak straszna jest wiedza lekarzy pierwszego kontaktu na temat tarczycy. Jak rzadko oni napotykając pacjenta, u którego można mieć podejrzenie o to, że coś z tarczyca jest nie w porządku, zwracają na to uwagę. Jak rzadko zlecają podstawowe badania TSH, T3, T4, które odpowiedziały by od razu na pytanie: 
Czy tarczyca jest niedoczynna i czy być może należy szukać dalej?


To chyba mój najdłuższy post. Jeśli doczytałeś do końca, to jesteś wyjątkowy. Starałam się jak najprościej wytłumaczyć co dzieje się z tarczycą zanim ją wytną, bo zazwyczaj w takich wypadkach tym to się kończy. Wiem, że tym artykułem nie odpowiem na wszystkie pytania, ale chciałam podzielić się tym, co wiem na ten temat. Obiecuję - jeszcze będzie się działo.


z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz